Ludzie raczej chcą swojego wzajemnego dobra, tylko z biegiem czasu tak się zapętlają, że co raz bardziej w małżeństwie czują, że albo ja, albo my. Albo moje potrzeby będą uratowane albo nasze wspólne, ale za cenę moich potrzeb. Jeśli taka mentalność się tworzy w małżeństwie to z biegiem czasu jest co raz trudniej. Ponieważ człowiek w co raz większym stopniu rozwija mechanizmy obronne, które nie służą budowaniu relacji.
Można powiedzieć, że małżeństwo (…) ma odpowiadać na potrzeby, które człowiek naturalnie w sobie nosi. Tymi podstawowymi potrzebami są: potrzeba bliskości, bycia ważnym, realizacji siebie w społeczeństwie, samorealizacji. Zazwyczaj, jeśli małżeństwo zaczyna szwankować to dlatego, że małżonkowie nie odpowiadają sobie nawzajem na te potrzeby, nie są w stanie zorganizować swojego środowiska małżeńskiego tak, żeby na te potrzeby odpowiedzieć.
Jeśli jest problem w małżeństwie, z którym małżonkowie przychodzą na terapię, to prawdopodobnie od początku weszli w tę wspólnotę z niewłaściwymi schematami realizacji swoich potrzeb, myślenia o innych, schematami komunikacji. Często to są bardzo utarte schematy komunikacji, szczególnie w naszych czasach, gdy małżeństwo często zawierają osoby po trzydziestce. (…) Dziś ludzie mają bardzo indywidualne pomysły na życie własne, ale też na życie małżeńskie. I to jest zawarte w tych schematach z którymi wchodzą w życie małżeńskie. Dlatego wejście w małżeństwo wymaga pokory, żeby sobie już od początku zadać pytanie: czy my dobrze realizujemy te podstawowe potrzeby, czy je znamy. I czy jesteśmy w stanie uszczęśliwić siebie nawzajem.
(fragmenty nagrania)