Etapy małżeństwa. Część 3.

 małżeństwo

Jak wszystko, co się rozwija, również małżeństwo ma swoje, względnie przewidywalne etapy. Jest wybuch namiętności, trzeźwiące uświadamianie, chłód buntu, harmonia współpracy, radość zjednoczenia, groza wybuchu i wreszcie zakończenie. To, co nam wydaje się niepokojące, może okazać się typowym etapem rozwojowym relacji. O etapach związku małżeńskiego z Mają MAZUR, mediatorką w fundacji Każdy Ważny, rozmawia Aleksandra IRLA. 


Aleksandra Irla: Piąty etap małżeństwa to pojednanie. Co w tym czasie zmienia się w związku? 
 
Maja Mazur:
Dzieci usamodzielniają się i nie potrzebują już tak wiele zaangażowania ze strony rodziców. Małżonkowie mają ustalone wspólne cele, sytuacja finansowa rodziny zazwyczaj się stabilizuje. Na tym etapie pojawia się więcej spokoju, jesteśmy w stosunku do siebie nawzajem bardziej wyrozumiali. W tym czasie rodzice są zazwyczaj bardziej skłonni, żeby zostawić dzieci pod opieką kogoś innego i wyjść gdzieś tylko we dwoje, albo zaplanować, że raz w roku będą sami wyjeżdżali na wakacje. Ważne, żeby w tym czasie bardziej zwracać się do siebie nawzajem, podsycać uczucia.  
 
A.I.: Etap pojednania jest czasem zbierania owoców tego, jak przez wcześniejsze lata rozwijaliśmy nasz związek? 
 
Maja Mazur:
Tak, ale też widzenia tego związku w innym punkcie - przez pryzmat tego, że nic nie trwa wiecznie i każdy etap kiedyś się kończy. Dotyczy to również tych momentów trudu, który czuliśmy na etapie współpracy, buntu, uświadamiania. Teraz wiele potrafimy sobie nawzajem wybaczyć, zauważyć, że wprawdzie było nam czasem ciężko, twoje lub moje zachowanie z przeszłości spowodowało, że byliśmy od siebie trochę dalej, ale teraz jesteśmy razem na etapie zwrócenia się do siebie nawzajem. 
 
A.I.:  Na tym etapie łatwiej jest nam spojrzeć na swój związek w kontekście tego wszystkiego, co się dotychczas wydarzyło, co wspólnie przeżyliśmy? 
 
Maja Mazur:
Tak. Możemy na nowo zdefiniować nasze wspólne wartości, wspólny cel małżeński. Mniej jest rodzinnej logistyki, lub jest tak dobrze utrwalona, że nie trzeba już o niej myśleć. Pojawia się więc czas, który można spędzić razem, wspólnie dużo więcej rozmawiać o tobie i o mnie jako o mężu i żonie.  To już nie jest moment: przywieź, odwieź, zapłać. Teraz jest czas na bycie razem, wspólnie, dla siebie. 
 
A.I. Niestety, w tej idylli, radości i harmonii może pojawić się inny etap: wybuch.  
 
Maja Mazur:
To jest ten etap, który zazwyczaj zdarza się, gdy małżonkowie są w wieku ok. 40 - 50 lat.  Wybuchem może być choroba, lub śmierć któregoś z naszych rodziców, nasze własne problemy zdrowotne, pragnienie zmiany miejsca zamieszkania, utrata pracy przez jedno z małżonków lub oboje, trudności finansowe. To wszystko powoduje, że mamy poczucie spiętrzenia się problemów.  Nasze życie, gdy jesteśmy już w wieku ok. 50 lat, jest bardzo różne od tego, które wiedliśmy jako 20 czy 30-latkowie. Teraz kumulacja różnych spraw powoduje, że musimy na nowo wytyczyć kierunek, w którym podążamy. Bywa, że mąż czy żona np. straci pracę, jego lub jej zdrowie fizyczne lub psychiczne trochę ucierpiało. W tym czasie jako współmałżonkowie bardzo siebie nawzajem potrzebujemy. I na nowo, już kolejny raz na nowo, ustawiamy swój małżeński kompas. 
 
A.I. Tak dotarłyśmy do ostatniego etapu związku - do zakończenia. 
 
Maja Mazur:
Kiedy żyjemy ze sobą bardzo długo, albo chociaż zwyczajnie długo, to znamy siebie nawzajem prawie doskonale.  Niemal z ruchów, gestów czy spojrzeń drugiej strony możemy odczytać czego w tej chwili potrzebuje nasz współmałżonek. Jeśli przeszliśmy razem etap buntu, jeśli współmałżonek wcześniej podupadł na zdrowiu, jeśli widzimy u swojego partnera jakieś ograniczenia – w drodze do etapu „zakończenie” zdążyliśmy je już oswoić. 
 
A.I. Czy możemy powiedzieć, że na tym etapie wracamy do punktu wyjścia - znowu mamy odczucie, że rozumiemy się bez słów? Z tą różnicą, że teraz, po tylu wspólnych latach, przeżyciach, to już nie tylko odczucie, ale też fakt? 
 
Maja Mazur:
Bardzo często tak właśnie jest. Na tym etapie dobrze znamy nawzajem swoje wady, obawy - bez mówienia sobie o nich. Wiemy np. co nawykowo robi nasz współmałżonek i zdążyliśmy już sobie te jego zwyczaje oswoić. Nastał czas, gdy mamy bardzo dużą tolerancję na to, że on po prostu tak działa, tak żyje - jest oddzielną jednostką, która tworzy ze mną związek małżeński. Nawet jeśli rozumiemy się bez słów, nie należy na tym etapie rezygnować z rozmowy, ze wspólnego spędzania czasu, zakładać, że wiem o swoim współmałżonku wszystko – bo tak nie jest.

W każdym z etapów, o których rozmawiałyśmy, warto żyć teraźniejszością. Nie patrzeć na swój związek przez pryzmat tego, co działo się wcześniej, w którym miejscu kiedyś byliśmy. 

Należy zająć się tym co jest tu i teraz. Ponieważ właśnie „tu i teraz” to jest ten etap, na którym znajdujemy się jako małżonkowie. Nigdy nie jest to przeszłość. Przyszłość - też nie.

Chwila obecna jest tym, w czym warto znajdować i odkrywać siebie wzajemnie.

A.I.: Dziękuję za rozmowę. 

Mogą cię zainteresować

Zwiastuny rozwodu: pogarda

Maj 31, 2023
Niektóre negatywne postawy w małżeństwie mogą być dla związku wręcz zabójcze. John M. Gottman,…
HTML Button Generator