Zdrada emocjonalna - i co dalej?

Zdrada

Aleksandra Irla: - Dlaczego pewnego rodzaju zaangażowanie emocjonalne poza związkiem nazywamy aż tak mocno: zdrada? 

Maja Mazur: - Trzeba zacząć od tego, że wejście w stały związek jest bardzo ważne dla każdego z nas. Właśnie w takiej relacji realizujemy swoje podstawowe potrzeby, jak np.: bezpieczeństwo, bliskość, przynależność, bycie ważnym, bycie częścią czegoś większego niż ja sam. Zdrada emocjonalna jest zaangażowaniem się jednej ze stron w budowanie więzi z kimś, kto nie jest naszym mężem czy żoną. To bardzo silna więź z drugą osobą, rodzaj intymnego porozumienia opartego na bliskości, wyjściu poza ramy małżeństwa, na powielaniu elementów, które są w naszym związku wyjątkowe i wartościowe. Zdrada emocjonalna działa od środka - angażuje nasze ciało, umysł i emocje, czyli to, co jest gwarantem głębokiej więzi. Tworząc związki, wchodzimy w nie z dużym zaufaniem, przekonaniem, że jesteśmy częścią czegoś, co tworzymy razem. Zdrada emocjonalna powoduje wyrwę w tym zaufaniu, bliskości, poczuciu bycia ważnym i bezpiecznym.

A.I.: - Jak zauważyć u siebie zachowania, które mogą być już tą zdradą emocjonalną? Jakie powinniśmy sobie zadać pytania? 
 
Maja Mazur: - Jest ich bardzo dużo. Czy budząc się rano pierwszą swoją myśl kieruję w stronę tej trzeciej osoby, z którą nie jestem w związku? Czy sprawdzam telefon gorączkowo szukając odpowiedzi na wysłaną do niej wiadomość? Czy nadal przedkładam relację małżeńską nad tę znajomość pozamałżeńską, którą, często dla usprawiedliwienia siebie, nazywamy związkiem przyjacielskim? Czy o tej przyjacielskiej znajomości opowiadam mężowi, czy żonie wszystko, otwarcie i z poczuciem zaufania, że współmałżonek zrozumie, dlaczego ta inna relacja jest dla mnie ważna? Czy kontakt z tą trzecią osobą jest wpisany w mój kalendarz, w rutynę dnia codziennego? Czy relacja koleżeńska nie staje się dla mnie aż tak ważna, by powodować obsesyjne krążenie myślami wokół niej? Czy rozmawiając z tym przyjacielem czy przyjaciółką opowiadam o swoich sprawach małżeńskich? Czy w myślach porównuję swojego współmałżonka do przyjaciela? Jeśli tak – czy swojego męża czy żonę nie stawiam w gorszym świetle? Czy pojawiają się myśli o jakiś romantycznych gestach, o pocałunku na powitanie? Czy sprawy tego przyjaciela nie stają się ważniejsze niż sprawy mojego małżeństwa i rodziny? Czy daję tej osobie, i od niej otrzymuję, prezenty bez okazji? Czy dążę, by spotkania z tą osobą odbywały się sam na sam, bez udziału innych przyjaciół? Czy mówienie „jesteśmy tylko przyjaciółmi” wypowiadane jest jako usprawiedliwienie się w oczach współmałżonka i swoich własnych?  
 
A.I.: - O takich sytuacjach mówił śp. ks. Piotr Pawlukiewicz. W trakcie jednego ze swoich kazań zachęcał, żeby w związku z takim spotkaniem, z przyjacielem czy kolegą z pracy, gdzieś na kawie, zadać sobie pytanie: i co dalej? Siedzicie we dwoje, rozmawiacie o tym co dla każdego z was jest ważne, być może któreś z was wyżala się na swojego współmałżonka. I co dalej? Jaki będzie następny krok? Dokąd prowadzi ta sytuacja? Czy czasami nie jest tak, że ty już wiesz co chcesz, żeby się dalej wydarzyło? Jak zachować czujność, żeby nie dojść do momentu, w którym trzeba sobie postawić pytanie: co dalej? 

Maja Mazur: - To, co powiedział ks. Piotr Pawlukiewicz to pytanie, które pomaga nam zobaczyć, co jest dla nas w życiu najważniejsze. Zasadniczymi składnikami miłości są: intymność, namiętność, zaangażowanie. Więc, jeśli zauważę, że niecierpliwie zerkam na tę osobę, czekając na moment, gdy możemy porozmawiać sam na sam, że czuję irytację na ludzi, którzy są wkoło nas, że dążę do tego, by być bliżej, dotknąć, że w mojej głowie więcej jest tego przyjaciela niż mojego współmałżonka, że sprawy męża czy żony już mnie mniej interesują - mam wybór. Zawsze mam wybór. Co chcę z tym zrobić? Jeśli małżeństwo i budowanie relacji ze współmałżonkiem jest dla mnie wartością, to zatrzymam się i zadam sobie pytanie: co dalej? Zastanowię się nad tym jak zbliżyć się do współmałżonka, jak odbudować relacje z nim, co sprawia, że trudno mi zdystansować się do tej trzeciej osoby?

A.I.: - Trafiłam na wyniki badań, z których wynika, że w 80 proc. przypadków pozamałżeńska relacja przyjacielska kończy się zdradą. 
 
Maja Mazur: - Rzeczywiście, zdrada emocjonalna bardzo często prowadzi do zdrady na poziomie fizycznym. Czasami następuje to bardzo szybko, a czasami dopiero, gdy przez długi czas nie umieliśmy powiedzieć sobie: stop. Trzeba odpowiednio wcześnie odpowiedzieć sobie na pytanie: co, w relacji ze współmałżonkiem, jest dla mnie ważne, czego mi w niej brak, o co i w jaki sposób mogę w tej relacji zadbać, by znowu czuć potrzebę bycia razem? Często, naprawdę małymi działaniami, gestami, słowami, realizujemy nasze duże, podstawowe potrzeby, z którymi weszliśmy w związek małżeński. 
 
A.I.: - Jakie sytuacje sprzyjają pojawieniu się zdrady emocjonalnej? 
 
Maja Mazur: - Kiedy w nasze małżeństwo wchodzi rutyna, znudzenie, kiedy już nam się nie chce dbać o ten związek. Czasem przyczyną jest chęć podniesienia swojej samooceny, czasem jest to nuda, ciekawość, czasem przejaw kryzysu, ucieczki od frustracji, nudy w pożyciu seksualnym. A czasem, po prostu, braku czasu na rozmowę. Bywa, że mimochodem zauważamy, że w relacji z małżonkiem brak nam czegoś, a w tej innej relacji, która rodzi się tuż obok, jest ciekawość, nowe perspektywy patrzenia na różne sprawy, chęć poznawania siebie nawzajem. Warto zadać pytanie: o co mi chodzi? Dlaczego szukanie czegoś atrakcyjnego i nowego jest ważniejsze, niż wzbudzenie w sobie ponownej ciekawości współmałżonka? Co z pracą nad otwartością w związku, nad brakiem rutyny, nad wygospodarowaniem czasu dla męża czy żony? O co mi chodzi, o którą z podstawowych potrzeb: bezpieczeństwo, przynależność, bycie ważnym, bycie zaakceptowanym? I znowu – otwarta, szczera rozmowa ze współmałżonkiem może być wystarczająca, żeby odkryć, o co chcemy zadbać, co jest dla nas ważne, czego nam brak.

A.I.: - Dziękuję za rozmowę.

 

Zainteresowała Cię tematyka związków, małżeństwa, rodziny?
Obejrzyj filmy:

Mogą cię zainteresować

HTML Button Generator