5 małżeńskich grzechów głównych - niezrozumienie inności i zaniedbanie troski. Cz. 2

5 małżeńskich grzechów głównych - niezrozumienie inności i zaniedbanie troski. Cz. 2

Idealne żony i idealni mężowie - nie istnieją. Podobnie jak idealne małżeństwa - wszędzie zdarzają się drobne błędy. Gorzej, gdy błędy są poważne. Te najpoważniejsze mogą unicestwić małżeństwo. O najpoważniejszych błędach, mogących doprowadzić nawet do rozwodu, mówi dr. Jacek PULIKOWSKI, ekspert od tematyki rodzinnej, którą zajmuje się od ponad 40 lat, w rozmowie z Aleksandrą IRLA.

Aleksandra Irla: - W pierwszej części naszej rozmowy omówił Pan problem, który uważa Pan za szczególnie niszczący małżeństwo, a nawet powodujący niezdolność do stworzenia prawdziwego związku: niedojrzałość oraz wynikające z niej egoizm i mylenie miłości z uczuciami. Jaki jest drugi z małżeńskich grzechów głównych?
Dr Jacek Pulikowski: - Drugim bardzo ważnym powodem, dlaczego nie możemy zbudować prawdziwej relacji między mężem i żoną, jest to, że jesteśmy inni. Nie tylko osobniczo, bo każda osoba jest osobna, ale inni jako kobieta i mężczyzna. 
I tu jest wielki problem, ponieważ świat nam wmawia, że nie ma takiej inności, że jesteś tacy sami. Prawda jest taka, że ta inność jest dla nas nawzajem atrakcyjna. Heteroseksualizm, z pomysłu Pana Boga, to jest właśnie to, co nas do siebie przyciąga - kobiecość i męskość. 
Cudownie opowiadał o tym śp. ksiądz Piotr Pawlukiewicz, z którym się bardzo serdecznie przyjaźniliśmy. Opowiadał anegdotkę o tym, jak facet rąbał drewno. Gdy zauważył, że kumple na niego patrzą, rąbał to drewno jeszcze energiczniej, żeby pokazać jaki z niego gość. A gdy pojawiły się dziewczyny, porąbał nie tylko drewno, kołek do rąbania i szopę na drewno, ale najchętniej by porąbał kulę ziemską, żeby się zaprezentować. 
My, mężczyźni potrzebujemy podziwu w oczach kobiet. Tak, jak kobiety potrzebują podziwu w oczach mężczyzny. To jest normalne i zdrowe. Tu jest potrzebne małe dopowiedzenie, że coraz więcej dziewczyn nie rozróżnia, jakie wrażenie robi na chłopaku. Czy on ją podziwia, bo jest piękna, wrażliwa, subtelna, delikatna, kobieca, czy on ją pożąda, bo obnażyła kawałek swojego ciała. Efekt końcowy jest taki sam – zwraca na nią uwagę. I to niektórym dziewczynom wystarczy. Niestety ten drugi sposób zainteresowania jest bardzo często tragiczny w skutkach. Bo on ją, mówiąc brutalnie, skonsumuje i odrzuci. Mamy tysiące takich tragedii, które przytrafiają się też bardzo porządnym ludziom, którzy nie w pełni nad sobą panują.  
Papież Jan Paweł II na audiencjach środowych mówił: mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Mówił o teologii ciała, o tym, że jesteśmy inni. Gdybym zebrał wszystkie pretensje, jakie słyszałem od kobiet w kierunku mężów, to one by się streściły jednym zdaniem: proszę pana, mój mąż jest chłopem i to jest nie do wytrzymania. 
Kobieta uważa, że mężczyzna źle myśli - źle, bo inaczej niż ona, źle pracuje – bo inaczej niż ona, źle pragnie – bo inaczej niż ona, źle czuje – bo on w ogóle nie czuje. I ona często wyciąga wniosek, że on jej tak robi na złość. 
Jeżeli wyjdziemy z założenia, że powinniśmy być tacy sami, to się rozwiedziemy, bo nie pasujemy do siebie. Rzeczywiście, w ponad 80 procentach rozwodów w Polsce na pierwszym miejscu podawana jest niezgodność charakterów. Mówiąc brutalnie, bo ona jest babą, a on chłopem. 
Nieświadomość naszej naturalnej inności jest wielką przeszkodą w budowie więzi. Wszystko się zmienia w chwili, kiedy zaczynamy się bawić tą naszą innością, uśmiechać się do niej, radować, cieszyć się nią.  Ona i on mają prawo inaczej widzieć tę samą sprawę. Kobieta zazwyczaj patrzy bardziej przez pryzmat człowieka, mężczyzna bardziej przez pryzmat materii. Tak jesteśmy stworzeni i nie ma co się przeciwko temu buntować. 
To był drugi powód, dla którego więź się nie klei, jesteśmy ze sobą nieszczęśliwi, aż do rozpadu małżeństwa. 
A.I. - Jaki jest trzeci z małżeńskich grzechów głównych?
Dr Jacek Pulikowski: - Trzeci nazywam utratą instynktu samozachowawczego - po prostu przestajemy się troszczyć o to, żeby nam ze sobą było dobrze. Gdy troszczyliśmy się, przed ślubem, zdobywaliśmy, no bo my mężczyźni jesteśmy zdobywcami, wtedy to jakoś łatwo szło. Potem trochę jakby zaniedbaliśmy tę troskę. To dotyczy obu płci. Ja powtarzam żonom: jeżeli jakakolwiek kobieta na świecie spowoduje, że z nią twojemu mężowi będzie przyjemniej niż z tobą, to już jest początek tragedii. Najmilej powinno mu być w twoim towarzystwie. 
Czy nie możesz go krytykować? Możesz! Ale zrób to w odpowiedni sposób. Jeżeli masz mu powiedzieć coś trudnego, to najpierw się zachwyć, jaki jest genialny, ile dobra robi, jak jesteś z niego dumna, a potem mu powiedz, że to zachowanie do niego nie pasuje. Zatroszczmy się o to, żebyśmy się nie dobijali. 
Kobiety umieją krytykować, narzekać: niedojda, skończony niedojda, jakby były mistrzostwa świata niedojdów to byś zajął drugie miejsce! Dlaczego drugie? Bo taka niedojda jesteś. Nikt nie poderwie się do lotu od narzekania. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni bardzo często po ślubie przestają troszczyć się o to, żeby im było ze sobą dobrze. „Dobrze” zaczyna się od ,,przyjemnie”, ale dobrze, żebyśmy spełniali nasze wspólne oczekiwania. 
I wreszcie dobrze, żebyśmy się nawzajem miłowali. W najwyższym pułapie, w sferze duchowej, dobro to jest to, żebyśmy byli razem szczęśliwi.  Mało tego. Oboje zmierzamy do świętości, oboje się w tym wspieramy, motywujemy do coraz większego dobra i w nas, i między nami. Takie małżeństwo jest bezpieczne, bo nikt z ulicy nie stworzy takiego klimatu, bo my zbudowaliśmy przez lata bliską więź psychiczną, fizyczną, duchową, rozumiemy się, spełniamy swoje potrzeby - prawdziwe potrzeby - nie zachcianki.
A.I.: - Dziękuję za rozmowę.

Dr Jacek Pulikowski - ekspert od tematyki rodzinnej; autor wielu publikacji, w tym poczytnych książek poświęconych budowaniu dobrej, mocnej rodziny; wieloletni doradca rodzinny, prelegent na spotkaniach z młodzieżą, narzeczonymi, małżeństwami, nauczycielami, kapłanami. Prywatnie mąż, ojciec, teść i dziadek.

Mogą cię zainteresować

HTML Button Generator